Olimpiada w Pjongczangu chyli się ku końcowi. Rozczarowaniem można by rzec- jak zwykle, jest dorobek medalowy naszej reprezentacji.
Na trzy dni przed końcem igrzysk, Polska w swoim dorobku ma zaledwie dwa medale, zdobyte przez skoczków narciarskich, a dokładnie przez Kamila Stocha i jego kolegów z drużyny.
Na horyzoncie raczej brak szansy na kolejny medal. Wydaje mi się, że najbardziej zawiedli łyżwiarze i łyżwiarki, którzy jak do tej pory spisywali się raczej na medal. Ci, którzy pokładali w nich nadzieję (i pieniądze) niestety czują niedosyt. Najliczniejsza reprezentacji zawodzi, a do głowy przychodzą różne myśli.
Gdzie leży powód, tak słabego występu naszych rodaków? Ciężko wskazywać bezpośrednich winnych. Łyżwiarze będą zrzucać winę za swój słaby występ, za brak odpowiednich miejsc do trenowania w naszym kraju. Część z kibiców będzie obwiniać Justynę Kowalczyk, która moim zdaniem, zrobiła dla tego kraju wystarczająco dużo i występ w Pjongczangu był jej ostatnim, w tego typu zawodach.
Na finanse i wynagrodzenia, raczej nie ma co narzekać, reprezentacje takich krajów jak Ekwador czy Nigeria, które zaliczyły swoją pierwszą olimpiadę, na takie pieniądze liczyć nie mogą. Czy to mentalność Polaków sprawia, że nie stawiamy sobie najwyższych celów? Oczywiście ogromnym wyróżnieniem dla każdego sportowca, jest sam występ na igrzyskach. Jednak czy sam udział jest powodem do dumy? Czy zajęcie miejsca pod koniec klasyfikacji sprawia radość?
Nigdy nie poznam uczucia, które im towarzyszy podczas zawodów jakimi są igrzyska, gdyż nie jestem sportowcem. Mimo zawodu, jaki nam sprawili nadal będziemy kibicować przy każdej okazji. Za cztery lata kolejna olimpiada, przygotowań czas start.